53     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : OPOWIEŚCI PO DENATURACIE




Marcin " martin " Traczyk
Paweł " Veeroos " Kuryło


W świecie pozbawionym wszelkich ideałów, w którym możliwość zakupienia piwa ma nawet trzylatek, a na podryw najlepsza jest praca w zinie, dwóch samotnych wojowników podejmuje wyzwanie, jakie stawia przed nimi rzeczywistość. Stanąwszy ramię w ramię, uzbrojeni jedynie w piłę łańcuchową "Zuzię" i rakietnicę "Melpomenę" wyruszają w najdziksze rejony Internetu w celu naprawy świata, chcąc zaprowadzić pokój wieczny, chronić dzieci przed głodem, by głosić Jedyną Prawdę...



ROZDZIAŁ VI

Dzielni wojownicy opuścili mroczne internetowe bory i udali się do miasta, by spożyć energetyczne trunki, które pozwolą im poszukiwać dalsze przygody i toczyć kolejne boje. Na swej drodze napotkali poranionego jelenia potrąconego przez szalonego kierowcę. W ich ciałach odżyło pewne uczucie... głód. Obiad był wyśmienity. Posileni wędrowali dalej by dotrzeć do gospody zarządzanej przez jednego z czołowych członków Gildii - karczmarza Emilla. Ponieważ byli już najedzeni nie zamówili żadnej strawy, jedynie trunki. Wypiwszy już trochę, ale nadal za mało żeby walczyć z kimkolwiek, usłyszeli jak karczmarz Emill otrzymał potajemną informację. Jak się okazało córka Mistrz Gildii, piękna Drizelda, została porwana przez straszliwego czarodzieja-przemytnika Akszyna. Wojowie postanowili uratować piękną niewiastę, wszak obaj byli kiedyś członkami Gildii. Zaczęli wypytywać karczmarza o szczegóły. Dowiedzieli się jedynie, że czarodziej-przemytnik Akszyn ukrywa się wraz z niewiastą nieopodal w stojącej samotnie wieży. Jakież to straszliwe myśli przechodziły przez głowy dzielnych wojów, gdy wyobrażali sobie co zły Akszyn może robić pięknej Drizeldzie. Próbowali wypytać karczmarza o szczegóły drogi do wieży, jednak karczmarz wpadł już w trans słuchania odgłosów z pobliskiej budowy nowego biurowca Gildii, które to odgłosy zwał "mjuzyką". Wojowie byli świadomi, iż nadal są osłabieni, więc postanowili w ekspresowym tempie uzupełnić płyny do pełna.

Veeroos: Dobre te trunki... Słuchaj, jak no zwie się ten karczmarz? Evil, Devil, De-Bil... jak on ma?
martin: Karczmarz... Taaaaaaaa... Ten od tej "mjuzyki"... On nam chyba coś mówił... Buerk...
V: Zaraz... chyba Emill... tak... Emill! Co on dodaje do tych trunków... Łeb mnie tak zaczyna napierd... znaczy się boleć, że masakra...
m: Ale dzięki temu fioletowemu znów czuję siłę do walki... Na Odyna i inne krasnoludki!!! Do boju!!!
V: Buerk... Gnoju?! Jak śmiesz tak do mnie mówić... (krzyczy jak opętany)
m: Do boju woju hrrrrrrrrrrrrr... (śpi)...sam żeś gnój gnoju (przez sen) hrrrrrrrrr..........
V: Ty! Obudź się! Jak możesz się tak zachowywać... Drizelda ma tam pewnie ładną wixę z Akszynem, a Ty co wyprawiasz...
m: Wixę... Ja też chcę... Najlepiej trzy... Ale tak żeby tym razem nie bolało... Do boju gnoju hrrrrrrrrrrrrrrr...
V: Kiedy Ty wreszcie przestaniesz mylić wixę z czopkami? Ehh, no dobra, stary... Drizelda czeka na zaliczenie... ekhemekhem, znaczy się, ten, no... ratunek! Wstawaj!
m: Czopki... Zaliczenie... Nie... Tylko nie znów szkoła wojskowa.... Nie chcę (wpada w szał bojowy) NIE CHCĘ, NIE DOPUSZCZĘ DO TEGO!
V: Zaraz, gdzie Ty schowałeś ten bejsbol... (szuka) Ekhem, no wiesz, wstydziłbyś się! Uwaga... [JEB!] Sorry stary, ale sam rozumiesz... lajf is brutal, a ty do tego chory jesteś... Heheh, to co? Spadamy?
m: Dzięki stary tego mi trzeba było, wezmę jeszcze trochę tego fioletowego od karczmarza Emilla i lecimy nakopać tego Akszyna i zalicz.... uratować Drizeldę.

Dzielni wojowie zbierają się już do wyjścia (a raczej wyczołgania). Nagle jeden z nich coś dostrzega.

V: Ty... Czy mnie wzrok nie myli? Tam w rogu, przy ścianie... Różowa peleryna, seledynowa zbroja i żółty hełm... Przecież to... Akszyn!
m: Taaaaaaa i te srebrne dyski zamiast biustonosza... TO AKSZYN!!! Do boju mój przyjacielu!!! Zuziu!!! Gryź!!!
Zuzia: Wruuuuuuuuuuuuum!!!
V: Wyłącz tę piłę, wariacie!!! Chcesz żeby nas stąd wyrzucili za zakłócanie porządku? Trochę dyplomacji... Spójrz, on zdaje się być już nieźle podchmielony... Mam plan, ale do tego potrzebny nam s-express...
m: Ty chyba nie mówisz o TYM s-expressie!
V: TAK! Właśnie o TYM! W końcu trzeba coś zrobić by odzyskał świadomość, spójrz no tylko na niego... Skocz na chwilę do Emill'a, może ma coś takiego na składzie.

Dzielny wojownik podszedł do karczmarza Emilla siedzącego za ladą i wsłuchującego się w dobiegającą zza okna "mjuzykę". Emill nie zareagował na wijącego się przed barem klienta, kapitalizm znów tryumfował. Roztropny wojak widząc brak reakcji karczmarza przeszukał jego szafki (i opróżnił kasę, ale o tym nikomu już nie powiedział).

m: Karczmarz miał cały asortyment łopat, ale żadnych pobudzaczy. Użyjemy Zuzi ona go pobudzi, prawda maleńka?
Z: Wruuuuuuuuuuuuum!!!
V: Czekaj... A pamiętasz Dressyasha? On to będzie miał!
m: Coś pamiętam, ale to było parę lat temu jak jeszcze byliśmy w Gildii, oj wtedy się piło... yyyyyyy... pracowało. Ruszajmy do Dressyasha, Akszyn raczej nam nie ucieknie, w końcu trudno mu będzie się wyczołgać z pod tego stołu.

ROZDZIAŁ VI

Nasi wojacy chwiejnym, acz walecznym krokiem wyruszyli do pustelni Dressyasha. Od wielu lat mieszkał on na niebieskiej łące gdzie przyrządzał swoje s-expressy. Po kilku zaledwie minutach wędrówki na przystanek, trzech godzinach oczekiwania na autobus, trzech minutach jazdy i zapłacie mandatów za: jazdę bez biletu, pozostawanie w stanie wskazującym na chęć do walki, oraz obrazę kanara publicznego dotarli na miejsce. Dach parterowego budynku wieńczył neon: "Viadra - szybko, sprawnie, potencjonalnie". Od razu było widać, że stary Dressyash wreszcie zaczął zarabiać na swoim niebieskim s-expressie, najlepszym dopalaczu w całym Internecie i okolicznych krainach. Stary alchemik pamiętał naszych wojaków toteż zażądał zwrotu długów zaciągniętych przed laty oraz należnych procentów. Zmienił jednak zdanie po tym jak nasi wojacy pozbawili go wszystkich paznokci i zabierali się za łamanie łokci. Zostali obdarowani rocznym zapasem s-expressu, mogli zatem wracać do karczmy i pobudzić Akszyna. Wyszli z parterowego biurowca Dressyasza, przeszli na druga stronę ulicy i znów byli w karcznie.

m: Łooooooooł, stary. Ty wiesz, jak poszedłeś w krzaki na chwilę to spróbowałem trochę tego niebieskiego proszku i wiesz co! Łoooooł stary... Dajcie mi jakąś niewiastę bo nie wytrzymam!
V: Spoko stary, jak już załatwimy Akszyna i odbijemy Drizeldę, to wiesz... Jakaś nagroda się należy, no nie? Hehe, Mistrz na pewno nam to wybaczy, jeśli kiedyś będzie miał okazję się dowiedzieć. HIEHIE!
m: No co ty Mistrz by nam od razu ku... ręce poobcinał, już wolę niewiasty. Chociaż od biedy to tu nieopodal na wzgórzu ładne owieczki stały. Achhhhhhhh... Przypomniały mi się stare dobre czasy... (zamyśla się)
V: Taaa, to była niezła wixa. A pamiętasz, jak przez te owce urwało konia Aureliuszowi? Biedakowi nawet poszła pompka. Tak, to były czasy...
m: Aureliusz? A to nie przypadkiem ten co zmienił nazwisko i teraz został ministrem równego statusu wojowników i kobiet?
V: Tak, ponoć nawet wszedł w związek ze starym warzelanem Browariaszem. Pamiętasz go jeszcze? Ten to dopiero robił napoje... Po nim przyszedł nowy, chciał zburzyć browar. Ehhh, ta młodzież.
m: Hmmmm. Gdybym pamiętał to oznaczałoby to, że robił marne trunki. Poczekaj. Nie pamiętam! Stary, ale one musiały dawać!
V: No, Ty to zawsze słabą głowę miałeś! Ale masz rację. Niezła jazda po nich była! Ok, my tu gadu-gadu, a Akszyn czeka. Załączaj Zuzię, ja odpalam Melpomenę i WIXAAAAAAAAAAA!!!!!
m: BIJ, NABIJ KOCHANIEŃKA!!!!!!!!
Z: Wruuuuuuuuuuuuum!!!!!!

C.D.N

Co będzie dalej, czy nasi wojowie pokonają złego Akszyna i zaliczą... ekhemekhem... uratują piękną Drizeldę? I po co im ten s-express skoro i tak rzucili się na maga ze swoją bronią? A właściwie to po co karczmarzowi Emillowi łopata? I co nasi wojowie dostaną pod choinkę? Tego i wielu innych, równie idiotycznych rzeczy dowiecie się z kolejnej opowieści. A teraz... WIXAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!


53     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Opowieści po denaturacie